Niektórzy je uwielbiają inni nienawidzą. Mowa o rodzinnych imprezach. Przy rodzinie musimy trzymać fason. Nie możemy być do końca sobą. Rodzina widzi nas takimi, jakimi chce. Rzadko bardziej konserwatywni krewni pozwalają nam być sobą i móc robić na co mamy ochotę. Zatem w czasie rodzinnych imprez, zakładamy maskę ułożonych dzieci.
Nie przeklinamy, nie mówimy źle o Prawie i Sprawiedliwości czy nie żartujemy z ojca Rydzyka. Zakładamy odpowiedni strój. Spódniczka nie może być za krótka, a dekolt zbyt długi. Koszula powinna być w kant, a spodnie odpowiednio i dokładnie wyprasowane. Staramy się nie poruszać drażliwych tematów, ciocia czy babcia mają problemy z sercem albo ciśnieniem, więc mogą się niepotrzebnie zdenerwować. Niepozornie zerkamy na zegarek, aby móc jak najszybciej wyjść i zająć się swoich sprawami. Wyskoczyć z uniformu i w końcu móc być sobą. Osoby, które mają liberalnych krewnych, otwartych na nowości i hołdujących zasadzie, że młodość musi się wyszumieć, należą do szczęściarzy.